Boze Narodzenie tuz tuz, a przygotowania trwaja juz od dawna. Byla juz wspolna praca nad ubieraniem choinki, przystrajaniem kaplicy i naszej jadalni:
Tak, ze teraz juz wszystko miga, blyska, cieszy kolorami, cala gromada pasterzy, indian, zwierzat, srodkow komunikacji ladowej i wodnej, cale miasta i wioski, czekaja w przygotowanych ze wszystkiego co bylo pod reka (desek, polamanych dachowek i cegiel, opakowan po ryzu, styropiany itp.) - wspanialych, jak dla mnie, szopkach - na Boza dziecine, bo Jego miejsce w zlobku czeka na noc wigilijna
Ostatni tydzien w szkole tez pelen byl radosnego oczekiwania, zabaw, prezentow, zyczen, drobnych przekasek
wrazen bylo tyle, ze niektore zmeczone maluchy zapadaly w miedzyczasie w regenerujaca drzemke, korzystajac z przygotowanych napredce przez inne dzieci poslaniach
a rozbrykana mlodziez szkolna musiala zostac poddana nadzorowi starszych, powazniejszych i dojrzalszych wolontariuszy zza oceanu
byly tez zachwycajace pokazy tancow las ninas
Ale napiekniejsza jest przedswiateczna nowenna odprawiana w Oyacoto i innych pobliskich wioskach. Kazdego dnia nowenny mieszkancy spotykaja sie w innym domu. Jest wspolna modlitwa, spiewy, rozwazania i rozmowy
i kazdego dnia, figurka dzieciatka Jezus przenoszona jest uroczyscie do kolejnej rodziny (aby w noc wigilijna - znalezc sie w koncu w zlobku przy Mamie). Wyglada to tak:
A po modlitwie w kazdym domu wszyscy przybyli, duzi i mali, obdarzani sa drobnym poczestunkiem
A jesli przybylych jest wiecej niz niewielkie tutejsze domy sa w stanie pomiescic, a na dworze wieczorny chlod - mozna tez rozgrzac sie spontanicznym tancem:
(nic tu co prawda nie widac, ale moze chociaz slychac...)
Sam rytm przygotowan do Bozego Narodzenia jest inny niz ten do ktorego przywyklam. Wydaje sie, ze znaaacznie mniej uwagi poswieca sie goraczce zakupow, porzadkow i perfekcjonizmowi kuchennemu, a znacznie wiecej - Temu na ktorego czekamy.
Moje spostrzezenie na pewno zdeterminowane jest mniej lub bardziej tym, ze mieszkam na misji, ale takze na ulicach miast - roznica miedzy tutejszym sposobem akcentowania oczekiwania na Swieta Narodzenia Chrystusa, a paniczna fobia przed prawdziwym znaczeniem tych Swiat ktora, moim zdaniem, z roku na rok coraz bardziej ogarnia panstwa europejskie - naprawde rzuca sie w oczy. I daje do myslenia.
Yyy... bede juz konczyc, ale nie wiem jak tu zrecznie przejsc od swinek do zyczen swiatecznych... Przejde wiec bez szczegolnej zrecznosci.
Z calego serca zycze Wam wszystkim radosnego, pelnego milosci, pokoju i nadziei przezywania Swiat Bozego Narodzenia.
I wszystkich tule serdecznie.
Isia-Dora