sobota, 22 listopada 2014

No i jestem na miejscu. Na razie strasznie niewyspana, bo roznica czasu i przyzwyczajenie kazaly mi sie obudzic na dobre przed trzecia w nocy. Tak wiec moj organizm uwaza ze jest 16, a zegarek pokazuje dopiero 10 rano...

Pierwsze wrazenia. Jestem w tym samym stopniu zachwycona miejscem i ludzmi dookola, co przerazona i zagubiona. Wlasciwie dopiero teraz dotarla do mnie prawda, o ktorej oczywiscie wczesniej wiedzialam, ale jakos nie uswiadamialam sobie jej znaczenia - JA NIE ZNAM HISZPANSKIEGO!!!!!
Wszyscy dookola cos mowia, a ja ni cholery nie wiem co... Siedze wiec jak ten kolowaty i sie usmiecham (prawdopodobnie czasem glupkowato, zwazywszy ze zupelnie nie znam kontekstu rozmow, ktore kwituje tym usmiechem).
Zniknela gdzies towarzyszaca mi jeszcze w Madrycie pewnosc siebie i duma poligloty ktory ze wszystkim sobie poradzi, z jakimi wyglaszalam po hiszpansku (prawdopodobnie) tak skomplikowane (i oczywiscie starannie uprzednio ulozone) kwestie jak: "ile to kosztuje?", albo "czy ma Pan menu dnia?".

Czuje sie wiec na razie jakbym wpadla w srodek fascynujacego, obcojezycznego filmu, w ktorym toczy sie jakas wartka, acz zupelnie dla mnie niezrozumiala akcja i kazdy, oprocz mnie, ma w nim swoja wazna role...
Przed zupelnym wyobcowaniem i oderwaniem od rzeczywistosci ratuja mnie tylko inne wolontariuszki (okazuje sie, ze sa tu 3 Niemki i 3 Chorwatki), z ktorymi moge porozumiec sie po angielsku.

Czy ja sie tu w ogole do czegos przydam z takim kalectwem jezykowym...? :( Na razie okrutnie sie boje, ze nie, ale powtarzam sobie: "dziewczyno, nie panikuj, jestes tu dopiero od kilkunastu godzin..."

Zdaje sobie sprawe ze na razie nic wlasciwie nie napisalam o miejscu, otoczeniu, siostrach, dziewczynach z internatu, ale przyjdzie na to czas. Na razie (mam nadzieje, ze na razie!) przechodze faze adaptacyjno-egocentryczna i co mi zrobicie? Pozwalam sobie na to i juz!

Usciski

4 komentarze:

  1. Czesc Dorotko, nic nie piszesz, jak bylo w samolocie i jak siostry znalazly Cie na lotnisku. Darek pyta, czy dowiozlas kalendarze i czy przekazalas juz ksiazki. Hiszpanskim sie nie martw, to poczatkowy szok, z kazdym dniem bedzie lepiej. Saludamos a todas! A donde van a la misa manana?
    Familia eSciepuro

    OdpowiedzUsuń
  2. Isiu moze to nawet lepiej, ze na razie nic nie rozumiesz- szybciej i bardziej bedzie widac ogromne postepy! :)
    Poza tym, bardzo ciesze sie, ze jestes W TYM SAMYM stopniu zachwycona tym miejscem i ludzmi!
    Sciskamy, calujemy i modlimy sie za Ciebie!:****
    P.S. Pamietasz obozy i kolonie? Pierwszego dnia chce sie wracac do domu, bo wszystko takie obce, a potem jest juz tylko coraz lepiej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli opanowałaś zdanie "Przepraszam, nie rozumiem, słabo znam hiszpański" to jakoś będzie;) Cieszę się, że doleciałaś cała i zdrowa. Czekam z niecierpliwością na więcej opisów i zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Dorotko, no to czujesz się jak prawdziwy kolonista. Język mówiony musi zastąpić język niewerbalny i język uniwersalnych intencji i interesów obu stron. Na pewno spotkasz wielu dobrych i przyjaznych ludzi, którzy Ci pomogą. Będzie dobrze. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń